Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w miejsce uskrzydlonego pragnienia, aby zdewaluować rywala, z ideału ściągnąć go do rzeczywistości z jej nieuniknionem spłaszczeniem, rozczarowaniem, zużyciem; aby zdewaluować wreszcie kobietę i miłość, której, w nadmiarze jej wzruszeń, obaw i pragnień, nerwy jego nie były w stanie udźwignąć.
Jeszcze inny:
Mężczyzna kocha kobietę, która go zdradza z innym. Cierpi, ale nie umie się jej wyrzec. Jednego dnia spostrzega, że ta kobieta zdradza i jego rywala jeszcze z kimś innym. Czy ta nowa zdrada będzie pomnożeniem bólu? Nie, raczej przeciwnie; będzie w nim ulgą. Logicznie biorąc, ulga ta rosłaby przy każdym nowym kochanku; cierpienie zazdrości znajdowałoby się w stosunku odwrotnym do liczby zdrad.
Przypomina mi się tu powiedzenie pewnego męża, cytowane gdzieś w Balzaku. Kiedy mu otwierano oczy, że żona go z kimś zdradza, wzruszył ramionami i rzekł: „To czysto fizyczne”...
Nowy paradoks:
Kobieta, która ma wielu kochanków, a która potrafi powiedzieć przekonywująco mężczyźnie: „To są moje kaprysy, ale ty jesteś moją miłością”, i dowieść mu tego, mniej może zada mąk jego zazdrości, niż inna, która nigdy go nie zdradziła, ale w której oczach on czyta obce jemu myśli i pragnienia. W sferze logiki (t. zn. abstrahując od względów społecznych i miłości własnej) można przyjąć, że kobieta, która zaspokoi każdy swój kaprys, ale sercem, duszą, ciałem wreszcie, zostaje przy tym mężczyźnie, da mu uczu-