Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wi Ewangelji. Potem Historja Kościoła, przy której ironiczną zabawą uczniów jest konfrontowanie jej z równocześnie wykładaną historją powszechną. Niby to naiwnie, z głupia frant, zgłaszają się uczniowie z podręcznikiem Historji Kościoła do nauczyciela historji i proszą o wyjaśnienie nastręczających się sprzeczności i wątpliwości. Ach, te „wątpliwości”! Dla jednych są one psotą, dla innych tragicznem przeżyciem. Zaczynają one oblegać od początku, od owego klasycznego „jak Bóg może być wszechwiedzący i wiedzieć, że człowiek zgrzeszy i skazać go na piekło, i zarazem być najmiłościwszy” etc. Któż przez to nie przeszedł i kogóż zdołała w tem uspokoić oschła djalektyka prefekta! Ale najsilniejszym elementem destrukcyjnym jest nauka dogmatyki, wykładana starszym już chłopcom. Legjony młodzieży zeznają jednomyślnie, że nauka dogmatyki była dla nich przełomem, ruiną ich wiary. Nie wiem jak jest dziś ale trudno sobie wyobrazić coś bardziej niezdarnego niż podręcznik, z którego uczono nas dogmatyki. Podawać te rzeczy chłopcom w wieku, gdy młody mózg kosztuje pierwszych rozkoszy i pierwszych tryumfów ścisłego myślenia, w wieku, gdy zmysł krytyczny najbardziej jest wyostrzony, to doprawdy szaleństwo! Genjalny Pascal mógł porzucić naukę i powiedzieć sobie: „trzeba się ogłupić”, ale uczniowi piątej klasy niewolno się ogłupić... Nauka dogmatyki daje zresztą pretekst do groźnej zabawy. Ulubioną rozrywką uczniów staje się przypieranie księdza do muru, zapomocą swoich „wątpliwości”. Mieliśmy