Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pież Klemens XI, niechętnie widzący szał świeckich zabaw w Rzymie, zwłaszcza przeciwny niebezpiecznym maskaradom, prosił aby królewicze polscy, którzy tak niedawno byli bohaterami skandalu, nie występowali w przebraniu. Uważając, że ten zakaz jej nie obowiązuje, Tolla zjawiła się na Corso zamaskowana, w powozie, wraz z innymi kobietami widywanymi zazwyczaj w towarzystwie Aleksandra i Konstantego Sobieskich. W dodatku, jakby urągając zakazowi papieskiemu, Tolla siadła na koźle obok stangreta. Straż papieska ściągnęła ją z kozła, odarła z szat i zaprowadziła do więzienia, a stamtąd do zakładu dla upadłych dziewcząt, podczas gdy na rozkaz papieża suknie Tolli odniesiono Marii Kazimierze do jej pałacu.
Marysieńka porwała się jak lwica. Bolała nad trybem życia synów, zwłaszcza że był dla niej kosztowny, (przy czym nie wiedziała, że Tolla sprzedaje jej własne klejnoty, wykradane matce przez księcia Konstantego!) ale wszystko co tyczyło ich prestiżu nabierało specjalnej wagi. Z tą chwilą, sprawa Tolli stała się sprawą jej samej, świętą sprawą korony polskiej i rodu. Królowa zażądała natychmiastowego wypuszczenia Tolli i jej towarzyszek, oraz stangreta, dla którego upomniała się o zwrot skonfiskowanego powozu i koni. Wszczęły się nowe rokowania i zawikłania dyplomatyczne, przy czym papież tłumaczył łagodnie królowej, że czyniąc się obrończynią Tolli, popiera rozpustę synów. Nic nie pomogło.
Królowa — jak wspominaliśmy — była akademiczką; poruszyła swoją Akademię, aby się ujęła za Tollą. Jakoż Akademia orzekła, że Tolla nie jest tym,