Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lizą zawikłanych spraw, aż nudne są od tych wciąż powtarzanych szczegółów; przy czym trzeba uznać, że Maria Kazimiera znakomicie się orientuje w interesach i w ludziach, wszystkie sumy i kalkulacje ma najdokładniej w głowie, wie na pamięć co i gdzie przynosiły lub powinny przynosić te lub inne stawy, lasy, arenda, le goumno, osypy, sól (Kałusz), ile można przeznaczyć na reparacje itd. „Pałac w Wysocku drewniany; nie warto naprawiać, nie opłaci się, tylko zabezpieczyć kafle z porcelany żeby się nie stłukły kiedy runie ta szciana i konserwować tylko te pokoje które są całe — nie więcej na to wydać jak 100 fr.“. Oto przykład jej zabiegliwości. Toż samo co do ludzi jakich należy użyć, umie dać charakterystykę każdego z nich, jego wad, zalet i wartości użytkowej.
Poprzez te gospodarskie szczegóły przebijają troski matki, ponieważ interesy jej nieraz splatają się z interesami synów; od czasu do czasu trafia się jakaś dygresja, jakieś westchnienie charakteryzujące niepokoje i bóle matczyne.
A nawet — i tu pikanteria tych listów — poprzez gumna i osypy, poprzez cyfry i kalkulacje, rysuje się tu coś w rodzaju romansiku, któremu zresztą również matkuje interes królowej. Zdaje się, że młoda wojewodzina ma co najmniej feblika do pięknego królewicza Aleksandra. Marysieńka widzi to bardzo mile, proteguje to uczucie, rozumiejąc z pewnością, że ono może być najskuteczniejszą rękojmią utrzymania uwagi i gorliwości wojewodziny w opiece nad jej sprawami. Toteż, kiedy czuje jakieś tarcia między młodą panią a latawcem Aleksandrem, czym prędzej — oczywiście z całą dyskrecją i godnością — śpieszy na ra-