Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/326

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mach, strojni we wszystkie klejnoty królowej i klejnoty korony, wypożyczone im na tę okazję.
Relacja nie donosi nam, czy grali po polsku czy po francusku; raczej po polsku, skoro w owym czasie powstał polski przekład Andromaki Stanisława Morsztyna. Dwie premiery: Cyd i Andromaka; heroiczna tragedia Kornela, to był styl Marii Ludwiki; miłosny dramat Rasyna — styl Marysieńki.
To pewne, że ta kobieta, w której nie było wielkości, miała w sobie silny motor. Widzieliśmy jak potrząsała największym mocarzem Europy i jak mu pokazała, co znaczy z nią zadrzeć i nie być dość powolnym jej życzeniom. Teraz coraz więcej będzie przejmowała berło polityki z rąk słabnącego i zniechęconego króla. I będzie handlowała urzędami w kraju a zbożem za granicą, będzie spekulowała, ciułała, organizowała balety, maskarady, intrygowała, różniła między sobą i tyranizowała synów, żarła się ze szwagierką i z synową, robiła politykę austriacką, francuską (najrzadziej polską), napełniała Polskę swarami i nienawiściami, sama dość obojętna na to co o niej mówią i jak ją znoszą. I zawsze piękna „tak białej cery i tak pięknie zakonserwowana, że nie znam damy pierwszej młodości, która by mogła z nią rywalizować — takie świadectwo wystawia jej nuncjusz Santa Croce w r. 1690. I dodaje że jest to kobieta bystrego umysłu, umiejąca strzec sekretu, chciwa panowania, zdolna nie tylko grać — jak gra na tym dworze — pierwszą rolę, ale i rządzić sama całym królestwem.
Tę samą wytrwałość i ten egotyzm wnosiła w dbałość o siebie. Może to był jeden z sekretów jej długo-