Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powiedź. Rzym się godzi. Ale zjawia się nowa trudność: znany już „pan teść“. Ponieważ siostra królewska ustępuje miejsca panu d’Arquien, królestwo chcą aby tym samym i nuncjusz mu go ustąpił, godząc się na trzecie miejsce i spychając ambasadorową Francji na czwarte. A zważmy że papa d’Arquien jest poddanym francuskim. Ale nuncjusz staje dęba (jeżeli wolno się tak wyrazić): Rzym — powiada — zgodził się ustąpić siostrze króla, nie było jednak mowy o ojcu, na tym punkcie nie może być żadnego kompromisu.
W rezultacie, kiedy wśród tego królestwo wyprawili wesele córce wojewody ruskiego, i nuncjusz i ambasadorostwo francuscy woleli się nie zjawić, chcąc uniknąć drażliwej sytuacji. Pan de Béthune jeszcze raz pisze do swego monarchy, rysując stół, komentując gdzie kto ma siedzieć i prosząc o decyzję. Zwraca uwagę że papież zrobił tu ustępstwo, jakiego nigdy król Michał nie mógł uzyskać dla swojej matki. Ambasador przypuszcza, że papież zrobił to aby sobie ująć króla Jana i skłonić go do wojny z Turkami.
Bo cechą tych spraw etykiety jest, że poza dziecinnymi na pozór błahostkami kryją one doniosłe rozgrywki polityczne. Taką rozgrywką była cicha walka, jaką prowadził król o miejsce dla królewicza Jakuba. Król korzysta z każdej sposobności aby pokazywać syna, aby go sadzać przy sobie pod baldachimem, chce naród oswoić z tym że to ma być jego następca. Ale spotyka się z oporem, jak wszelki cień zamachu na wolną elekcję. Tak na procesji w oktawę Świętego Sakramentu, królewicz — oczywiście na rozkaz kró-