Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wa o wojnie, ona nie słucha uważnie. To prawda, kiedy jesteś przy mnie, mam oczy i uszy tylko dla ciebie — odpowiada przymilnie, wiedząc czym go ugłaska. Ale teraz — pisze — niesłusznie twierdzi, że ona jest obojętna na tę wojnę. Przeciwnie, wszystkim się interesuje, czyta wszystkie listy, nie tylko jego, ale i wszystkie inne, mimo że wciąż powtarzają jedno i to samo. Wszyscy są znudzeni tą wyprawą, a ona słucha z ciekawością. Kiedy Dupont przyjechał z obozu i proszono go aby objaśnił bitwę pod Wiedniem i jak były ustawione wojska, niech sam Dupont powie, że ona najuważniej słuchała, uważniej niż sam hetman, który zaczął w końcu pozierać gdzie indziej, mimo że to należy do jego obowiązków. I z pewnością, gdyby przyszło opowiedzieć, ona by to lepiej zrobiła niż le Grand Général, z wyjątkiem les gros mots, których może nauczył się par routine, aby się zdawało, że jest biegły w swoim rzemiośle...
Tak, w tych rzeczach ta straszliwa Marysieńka była nieodparta. Kochanka raczej chłodna, ale zdolna utrzymać Celadona w ciągłym pogotowiu serca, zrzędna, dokuczliwa, umiała — kiedy chciała — być jego mamusią, jego błazenkiem, jego przyjacielem. Czuć, jak się Sobieski rozchmurza, jak topnieje, mimo żołnierskiej ironii tego zapytania, kiedy mu coś w liście napaplała, jak powiedziała staroście Kowalskiemu, że pójdzie sama na czele żołnierzy swojej kompanii: „którzy to tak szczęśliwi będą soldats, i która kompanja co ją Wć zowiesz la Vôtre?“ — pyta jej Sobieski.
Mamy i listy królewicza Jakuba do matki. Bardzo dobrze wychowany chłopiec, pisze jak na imieniny.