Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miał wszystko dostać, to czyż nie słuszniejsze byłoby, aby to dostał — jej brat?... Zawsze ta sama! Ale bo też łupy nie były dla tych rycerzy rzeczą, błahą. Wspomniałem już o tym wschodnim nieco sposobie pojmowania wojny. To była wielka loteria fantowa. Jedne z pierwszych słów w liście Sobieskiego po zwycięstwie, tuż po złożeniu hołdu Opatrzności, to wzmianka o „dostatkach nieoszacowanych“, jakie dostały się w jego ręce. I zaraz przystępuje do wyliczenia, przy czym ma się po trosze wrażenie dziecka, olśnionego choinką. Wezyr uciekł, jemu dostały się po nim wszystkie splendory i tysiąc cacek bardzo ładnych i bardzo bogatych. „Porównania nie ma z Chocimem“ — pisze Sobieski, nie licząc się z tym, że te słowa zacytowane przeze mnie zgorszą zapewne niedostatkiem heroizmu jakiego dzisiejszego Podbipiętę z psich kiszek. „Namioty, wozy wszystkie dostały mi się, et mille d’autres galanteries fort jolies et fort riches, mais fort riches, lubo się jeszcze siła nie widziało. N’y a point comparaison avec ces de Chocim. Kilka samych sajdaków rubinami i szafirami sadzonych stoją się kilku tysięcy czerwonych złotych. Nie rzekniesz mnie tak, moja duszo — dodaje żartobliwie Sobieski — jako więc tatarskie żony mawiać zwykły mężom bez zdobyczy wracającym, żeś ty nie junak, kiedyś bez zdobyczy powrócił, bo ten co zdobywa w przedzie być musi... Co zaś za delicye miał wezyr przy swoich namiotach, wypisać niepodobna. Miał łaźnie, miał ogródek i fontanny, króliki, koty i nawet papuga była, ale że latała, nie mogliśmy jej pojmać“... (Był i struś, ale mu wezyr kazał głowę uciąć, aby się nie dostał w ręce chrześcijańskie).