Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

parvenir à l’indifférence i że on ma gdzie indziej szukać miłości avec ses ardeurs et ses tendresses. „A że mnie już Wć — pisze rozżalony bohater — i z łóżka wyganiasz swego i gwałtem mi dajesz votre consentement na to czego ja nie potrzebuję i co jest u mnie en horreur, już też to znak de la dernière indifférence, od której do miłości nigdy nie zwykł bywać powrót“...
Znamy już te krzyki, te lamenty, pogróżki, te carte blanche, ale już nie przejmujemy się nimi. Czujemy, że to już są, tylko powtórzone echa tragikomedii dell’arte, improwizowanej przez nich niegdyś z burzliwą szczerością. Ani ona już od niego nie odejdzie, ani go nie wypuści. Losy ich związane są stułą królewskości; dopiero od dnia elekcji romans ten stał się naprawdę małżeństwem. I na ogół, dobrym małżeństwem.
Czy więc nareszcie kontenta? Zdaje się, że tak. Przynajmniej na razie. Bo niebawem — choć niezupełnie on będzie tego powodem — znów zacznie wzbierać w niej niezadowolenie. Nie bagatelizujmy go. Od niezadowolenia tej kobietki zmieni się może mapa Europy.