Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkie utapiam w najskrytszej serca mego jedynego retyradzie, tam się ze wszystkim oddając; bo nie pragnę, jeno tam żyć i królować“... To znów, pisząc do niej z zagrożonego Lwowa, zwierza się, jak będąc na Wysokim Zamku, uważał długo zachodzące nad Jarosławiem (gdzie ona bawiła) słońce i w tamtą obłoki bieżące stronę. O jako że sobie życzył obrócić się w jaką kropelkę dżdżu albo rosy, a spaść na najśliczniejszą jej busieńkę albo w którąkolwiek partię najwdzięczniejszego ciała!... Bo zawsze sentymentalizm, poezja, barwią się u tego doskonałego kochanka myślą cielesną. Szczęśliwe momenty Sobieskiego poznajemy po jowialnych aluzjach, sprawiających kłopot wydawcy jego listów. W tych pierwszych latach królewskości jest niecenzuralnych ustępów może najwięcej. To posyła mu Marysieńka jakieś poduszki, a on się niesłychanie frasuje, czy aby „te poduszeczki spały między ślicznymi nóżeczkami Wci serca mojego“; to znów jego temperament pisarski wyładowuje się w rabelesowskim potoku synonimów, gdy w najintymniejszej litanii miłosnej całuje na pożegnanie „muszeczkę moją śliczną, la cousine, la brunette, la moutonne, les pièces tremblantes, la duchesse Dnpont, pajączka, swoim i Bonifratella imieniem“... To znów, w jeszcze przejrzystszej aluzji, pisze: wróćmy à notre Grand d’Espagne qui baise et rebaise un milion de fois son aimable mouche, et moi tout autant la belle Mimi, la bécasse, le cher ortolan, i wszystko od wierzchu aż do najszczęśliwszej stópeczki“. To są rzeczy świadczące że wróciła harmonia miłosna i to na miarę jego appetytu. Przez znamienny parodoks, gdy on postanowił się odwrócić od