Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łą duszą spiskowi; szczęśliwy instynkt urodzonego żołnierza każe mu zapomnieć o wszystkim, gdy niebezpieczeństwo od Wschodu staje się zbyt naglące. Wówczas — aby uzbroić i nakarmić wojsko — gotów, byłby nawet pogodzić się z małpą, gdyby małpa była mniej złośliwa i tępa. W rezultacie, Sobieski prawą ręką bije wroga a lewą wichrzy w kraju.
Stopniowo wrzód nabrzmiewa. Rok 1672, z którego początkiem czausz turecki przyniósł Polsce formalne wypowiedzenie wojny, staje się rokiem największego wewnętrznego zamętu. Gdy sejmy się rwą lub zaprzątają drobnymi szykanami, opozycja decyduje się na stanowcze posunięcia. Czuć że chwila jest przełomowa, bo Sobieski na gwałt wzywa żonę: „Pośpiech Wci mojej duszy — pisze — jest nader potrzebny, ponieważ tuteczne rzeczy idą de pire en pire“. Jakoż przybywa Marysieńka do Warszawy dn. 25 czerwca. Dn. 1 lipca 1672 r. trzydziestu dygnitarzy, z prymasem i wielkim marszałkiem na czele, podpisuje akt konfederacji. Wysyłają do Ludwika XIV pismo, z prośbą aby dał Polsce króla. Wzywają go w patetycznych słowach, aby bronił Polski! aby się stał... przedmurzem chrześcijaństwa. Ale kiedy koncypowano to dość pocieszne orędzie, improwizowany kandydat, młody książę Longueville — o którym Sobieski mówił „król jegomość“ — już nie żył; zginął (o czym wieść jeszcze nie mogła dojść do Warszawy) przy przeprawie przez Ren, dn. 12 czerwca 1672. Był to dla spiskowców cios, ale nie zmienił ich intencyj; znów piszą do ministra, pana de Pomponne, z prośbą o wyznaczenie innego kandydata; znów roi się im odwieczny Kondeusz. Ale i Kondeusz i Ludwik XIV mają w tej chwi-