Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

le: u nogi prawy palec mały srodze mu cierpnął przez całą noc...
I tak te najkrwawsze wiadomości wojenne zjawiają się między dwoma westchnieniami miłosnymi, nawiasem, mimochodem. Poprzedniego dnia Winnica wzięta przez szturm i w pień wyścinana... Ale cóż: on tutaj nie szczędzi sił, a tam po staremu w Polsce mówią, że on poszedł dlatego w Ukrainę aby Tatarów i Kozaków do Polski przyprowadził...
Same zgryzoty... Widzi on jasno teraz, że ona nigdy nie troszczyła się o niego, aby go pocieszyć w strapieniu. Na przykład w Tarnowie, kiedy był tak strapiony i podziałem tych nieszczęsnych chlebów sturbowany, siadając nad tym po całej nocy, że już prawie ledwo żył, tedy ona była na niego tak dyskretna, że mu żadną żywą miarą dziecięcia wrzeszczącego mu nad głową do drugiej naprzeciwko nie chciała wynieść izby, choć tam było arcywcześnie dla niego i ciepło, i choć o zdrowie mężowie każda żona bardziej dbać aniżeli o dziecinne powinna...
Takie rekryminacje przesyła jej do Paryża z obozu w Barze, gdy cały kraj stoi w ogniu wojny zewnętrznej i wewnętrznej. A ona wzajem pisze mu, że całe z nim pożycie było insupportable i męką niepojętą nie tylko dla słabego zdrowia (przeciwko czemu on nigdy nic nie mówi) ale że się nie nauczyła mieszkać à la campagne. Czy on jej kiedy bronił jechać na dwór albo do Warszawy? Nudzi się na wsi, że jej trzeba było z szlachciankami konwersować? Wielkie rzeczy! Nawet Maria Ludwika, nieboszczka królowa, wielka i mądra pani, a nieraz o kądzieli z takimi które czego inszego nie rozumiały gadała, i sama ją akomodu-