Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nieobecnej żonie. W r. 1671 czterdziestodwuletni hetman wielki (którym tymczasem został) donosi jej, że doktorzy każą, mu się strzec apopleksji „à cause de la retention dedans les reins tych rzeczy, które wychodzą, kiedy się czyni tę rzecz“... I mimo to — nie! Ryzykuje zdrowie, życie, apopleksję, najgorsze nieszczęścia; skarży się jej na ciągłe bóle głowy, na krosty, które wiąże ze swoim stanem. I nic. Ten bujny, urodziwy, oblegany przez kobiety mężczyzna pozostanie kochankiem jednej.
„Czynić tę rzecz“... Skorośmy weszli na tę śliską drogę, nie mogę się powstrzymać, aby nie zdradzić czegoś z poufnego klucza istniejącego między Celadonem a Astreą, będącego zapewne pamiątką ich szczęśliwych chwil. Okazuje się, że Sobieski jest protoplastą znanej anegdoty: „nie mam głowy na chodź“ — przynajmniej językowo, bo w jego listach termin „uczyń tę rzecz“ powtarza się jako rzeczownik. Tak, raz prosi Marysieńkę, aby mu oznajmiła o „muszce“, jeśli jej nie tęskno i jeśli nie przypada też kiedy apetyt do uczyń tę rzecz... To znów pyta „uniżenie, moja duszo, jeśli się kiedy nie śni o owym uczyń tę rzecz, oznajmijże mi“...
Tak więc, nie tyle sentymentalny Celadon ile krewki kochanek, mąż wiecznie niesyty przerwanego miodowego miesiąca, udręczony rozłąką, jest bohaterem tego romansu w listach, tych zwłaszcza które przypadają na okresy paryskich podróży Marysieńki. O stanie, w jakim Sobieski wciąż prawie się znajduje, trzeba nam będzie pamiętać, wręcz dla zrozumienia pewnych jego posunięć lub niedociągnięć politycznych. Gdyby tę olbrzymią pozycję phalliczną po-