Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ro pierwszy raz ujrzała rodziców, których opuściła będąc dzieckiem, a miłość jej do tak późno poznanego — i przez plotkę kwestionowanego — ojca miała być najgłębszym może i najszczerszym jej uczuciem). Uważa że byłoby na miejscu, aby Sobieski napisał do jej ojca, iż pragnąłby go poznać i pozyskać jego sympatię. Może — tak go poucza — mówić z szacunkiem o uczuciu, jakie powziął do niej od chwili poznania i o chęci zbliżenia się do jej rodziny. Niech pisze sam, bez niczyjej pomocy (to bezpieczniej): pisze bardzo dobrze po francusku, może jej wierzyć. Ostrzega, że la giroutte (królowa) łudzi Sobieskiego nadzieją wysłania go do Paryża, aby uzyskać od niego pewne usługi, a kiedy ich dopełni, odłoży się rzecz na czas nieograniczony. A powinna była wysłać tu Sobieskiego; nawet się dziwią na dworze, że nie przyjechał z powinszowaniem urodzin Delfina. Co do niej, chciałaby tego, bo musi się dowiedzieć od niego niezmiernie ważnej rzeczy pour l’etablissement de la Rose et de Silvandre.
Te słowa stawiają rzecz na zdecydowanym gruncie, a jeszcze bardziej ta przestroga: „Przestrzegam, aby myszlicz tu à des aquisitions, bo pan ociec powiada, sze już szadnem sposobem mię stąd nie chce wypuszczicz, by nie wiem co“. A równocześnie po francusku: „Trzeba się postarać, aby Fujara dał Jutrzence przyzwoitą pensję, skoro nie chce przyjechać, aby ją utrzymywać“... Fujara i Jutrzenka — cóż za kombinacja! I Sobieski ma się starać o to... O biedny niedoszły kawalerze de Grieux!
Jak widzimy, Marysieńka prowadzi potrójną grę: podtrzymuje swoje prawa jako ślubnej żony Zamoy-