Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiązek, aby skłonił jej męża do najrychlejszego powrotu; jeżeli pan Zamoyski nie wróci, znaczy chyba, że ją chce uśmiercić zgryzotą! „Jeżeli przyjedzie — pisze dalej Marysieńka do Sobieskiego — urodzę mu pięknego syna, który będzie się bił równie dobrze jak jego tatuś, i powierzę go panu, aby się od pana nauczył wszystkich tych pięknych czynów, których pan dokazuje co dzień; jeżeli będzie córka, będzie pan miał do niej pierwsze prawa, zważywszy, że pańska pierwsza żona umarła“... Owa „pierwsza żona“, — łatwo się domyślić, — to córeczka pani Zamoyskiej, mianującej, jak z tego widać, żartobliwie Sobieskiego swoim zięciem. Tak więc, to czyni go swoim zięciem, to powierza mu wychowanie przyszłego syna — typowa na wpół świadoma gra miłosna młodej kobiety, która rolą jaką przyszły kochanek ma jakoby spełnić wobec jej dzieci, maskuje sama przed sobą tę którą wypełni wobec niej samej. Inkrustuje niejako Sobieskiego w swoją miłość małżeńską i w swoje macierzyństwo.
Motyw macierzyństwa, na który już poprzednio zwracaliśmy uwagę, powtarza się i w tych listach, z których jeden zaczyna się od słów: Monsieur mon cher enfant. Raz po raz Marysieńka proponuje Sobieskiemu, aby żyli w dobrej harmonii jak matka z synem; zapewnia, że jest jego „drogą mamusią“. To znów, w żartobliwej i zalotnej igraszce, pisze, że „jej córka upewnia go o swoim szacunku i powiada, że jeżeli będzie równie stałym jej sługą jak dla jej mamy jest „un nieszczyry syn“, skłoni może matkę — Marysieńkę — aby go kochała jak swojego syna.
Ale ten styl matczyny zużywa się dość szybko,