Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nia, nie licząc się z uczuciowymi imponderabiliami nie dość przez nią rozumianego kraju. I to zapewne stało się główną przyczyną niepowodzeń.
Mówimy w całej tej sprawie o królowej, ponieważ ona była jej sprężyną. Król zostawił jej w tym wolną rękę. „Królowa prowadzi króla jak mały Etiopczyk słonia“ — pisał współczesny dziejopis Rudawski; „jak niedźwiedzia na łańcuchu“ — mówi pamiętnikarz Jerlicz. I to było wiadome. Ambasadorowie mają rozkaz okazywać szacunek królowi, ale przede wszystkim upewniać się w każdej rzeczy co do zgody królowej. W czasie sejmu, na którym Jan Kazimierz wygłosił swoją pamiętną mowę, Maria Ludwika z umyślnie urządzonej loży śledziła bieg obrad, magnetyzowała króla swoim wzrokiem.
Kiedy przejrzeć literaturę historyczną, spotyka się najsprzeczniejsze sądy o Marii Ludwice. I różni historycy oceniali ją rozmaicie, i różne epoki były na nią mniej albo bardziej łaskawe. Dla jednych, jest to wielka głowa i wielki charakter, podejmujący trud odrodzenia Polski; wcielenie politycznego rozumu i polskiej racji stanu. Dla drugich, była to ambitna kobieta, dążąca niecnymi drogami do samolubnych celów; demoralizatorka, od której zaczyna się w Polsce korupcja i polityczny cynizm. Pomiędzy tymi dwiema skrajnymi opiniami znajdą się sądy wszystkich odcieni.
Ale jak bądź by na to patrzeć, zdaje się, że najsłabszą stroną zamiarów Marii Ludwiki było to że były one — bodaj że niewykonalne. Aby ukrócić przywileje magnatów i szlachty, nie miała królowa innej siły niż tę właśnie szlachtę i tych magnatów. Urzędy