stwa, — następnie przedstawiła nam jako wielką Opatrzności łaskę, tę sposobność wyższego wykształcenia się i poznania zarazem obcych krajów, gdzie nauki i sztuki do nierównie wyższego niż w ojczyźnie stopnia są posunięte; wkońcu wykazała nam, jaką odpowiedzialność zaciągamy co do użycia czasu przez ciąg pobytu w Dreznie, — odpowiedzialność przed Bogiem i przed opiekunami, którzy przez kilka już lat nie szczędzili wydatków na wychowanie nasze, a obecnie więcej niż kiedykolwiek łożyć chcą, byleśmy jaknajwięcej w naukach skorzystały. O poświęceniu ze swojej strony droga matka wspomniała jak zwykle nawiasowo; powiedziała tylko, iż, co do niej, robiła i robić będzie co potrafi, by ułatwić nam pracę; że największem z jej strony poświęceniem jest wydalenie się z rodzinnego kraju i rozłączenie z rodziną, i że nic jej osłodzić nie zdoła tego rozstania, jedynie tylko przekonanie o pilności i postępach naszych. — Ta mowa matki silne i zbawienne na mnie zrobiła wrażenie; przyrzekłam mamie a w duszy przed Bogiem postanowiłam odtąd z całych sił pracować nad własnem wykształceniem. — Plan nauk został zachowany ten sam co wprzódy, z tą tylko różnicą, iż nauki przez wyżej usposobionych nauczycieli wykładane tutaj były. Udzielano nam przedmioty następujące: języki francuski, niemiecki, włoski, — arytmetyka, jeografja, historja, — z talentów muzyka, śpiew, rysunek. Co do ojczystego języka, musiałyśmy tutaj same pracować, czytając książki polskie wyborowe i pisząc dziennik. W pierwszym roku pobytu w Dreznie, ten plan nauk aż nadto był dostateczny; dopiero w roku następnym dodano jeszcze parę przedmiotów, jako: co do języków, literaturę, — zamiast jeografji, cokolwiek fizyki i astronomji, mitologję; — w muzyce, oprócz dotychczasowej nauki fortepjanu, naukę harmonji, a dla mnie wyłącznie wyższego profesora malarstwa.
W pierwszym roku dawniejsza moja ociężałość jeszcze mi się nieraz uczuwać dawała; musiałam pracować wiele dla zrozumienia i spamiętania udzielanych mi przedmiotów; mianowicie zachowanie w pamięci zasad gramatycznych, epok w historji (t. j. dat) nazwisk miejsc, trudnem dla mnie było i pozostało; wszakże pomimo to nabyłam pewnej łatwości mówienia i pisania trzema
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/217
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
216