Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

musiała, czego się po takich dzieciach spodziewać może. W tymże czasie dwie jej krewne, mieszkające daleko na prowincji, posłyszawszy o jej smutnem położeniu, oświadczyły chęć zabrania do siebie każda po jednem z dzieci. Pomimo miłości macierzyńskiej, nie wahała się babka w przyjęciu tej pomocy; wiedziała bowiem, że im starsze dzieci, tom większe i potrzeby, i że jej praca nie wystarczy na zaspokojenie tych potrzeb coraz się wzmagających. Powierzyła tedy krewnym swoim dwie z córek, a sama pozostała teraz z sześciorgiem dzieci — czterema synami i dwiema córkami; o synów przyszłość już była spokojna — wszyscy czterej, jeżeli nierówne mieli zdolności, to jednaką chęcią do nauk i pracy przejęci byli. Najstarsza córka wielką już pomocą była w gospodarstwie; pozostawała najmłodsza w domu do odchowania — była to Elżbieta, matka moja; od dzieciństwa odznaczała się wdziękiem postaci i roztropnością, była też ulubieńcem całej rodziny. Bracia starsi zajęli się udzielaniem jej pierwiastkowych nauk; nie okazywała ona zdolności do wyższego umysłowego wykształcenia, lecz pomimo to była pełna rozsądku i dowcipu wrodzonego. Mając lat dwanaście, posłyszała o jakiejś szkole tańca dla dzieci, którą utworzył i nią zawiadował jakiś stary professor; uczył on darmo dzieci, a następnie, gdy były dostatecznie usposobione, dawał publiczne przedstawienia tańców, wykonywanych przez jego uczennice i stosownie do zdolności każdą małą artystkę wynagradzał. Matka moja, zapragnąwszy ze swojej strony być użyteczną w rodzinie, umyśliła na tej drodze przyczyniać się do zapracowania na wspólne potrzeby i przez starszych braci do matki w prośby o oddanie jej do tej szkoły; słuchano ją z uśmiechem z razu, ale gdy nalegać nieprzestawała, wyjawiając powód tak niespodzianie powziętego zamiaru, potrafiła przekonać rodzinę o stałem swem postanowieniu, i ofiara ta poczciwego dziecka została przyjęta. Udano się tedy do pomienionego professora, i wkrótce droga matka moja rozpoczęła tak wcześnie zawód trudny a niewdzięczny. Po roku zaledwie nauki, którą zawsze pod okiem matki odbywała, była już jedną z najcelniejszych uczennic w owej szkole, i za pracę swoją odbieraną nagrodę przynosiła z radością do domu. Nie był to grosz ani lekko ani wesoło zapracowany; w cichym domowym zakątku wychowana,

205