Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

który mi pisał o nim, jako o czemś najgruntowniej przez naszą naukę „załganem“:

Jestem głęboko przekonany — jakkolwiek przekonanie to oparte jest na intuicyjnem wyczuciu aniżeli udokumentowane źródłami, które... — pan wie najlepiej, jak to jest z temi „źródłami“, — że odsunięcie się Słowackiego od towianizmu miało głębsze przyczyny, aniżeli owe sławne „medaliki i całowanie po nogach Mistrza“. Wyczuł to nawet nasz poczciwy bajkopisarz Esik w swojej monografji... Słowacki był naturą przedziwnie czystą pod względem seksualnym (nie wchodzę w to, ile racji ma co do tych spraw Tretiak), i musiało go razić, że powiem po niemiecku „das wüste Treiben“ towiańczyków, które czasami — excusez le mot — przypominało „psie wesele“.

Oto rozdźwięki, jakich chyba żadna nauka nie zna w tym stopniu co polska! Pisze się: „kolumny duchów“ — „ciągła ofiara“ — mówi się: „psie wesele“... Urywek przytoczony z zacnego Begeya ułatwi może połączenie tych pozornych sprzeczności w logiczną całość.
To jest w istocie zadziwiające, że jakiekolwiek świadectwo współczesne tyczące mistrza Andrzeja wziąć do ręki, każde prawie ma smaczek erotyczny. Oto, z okazji tej całej dyskusji, przesyła mi, za pośrednictwem dr. Jerzego Kollera z Poznania, następującą relację p. Przemysław Mączewski:

Przemysław Mączewski — pisze dr. Koller — jako student uniwersytetu przyjaźnił się ze staruszkiem inżynierem Olewińskim, zmarłym po wojnie we Lwowie. Ów Olewiński, to miała być kapitalna figura, mierosławsczyk, literat i t. d. Jako młodziutki 16 czy 17-letni chłopak, uciekł z domu rodzicielskiego do powstania (1863) razem z bratem. Chwycony przez Moskali, był stawiony przed głośnym Czengierym, który w tym wypadku oka-

169