Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szły nieporozumienia między Enfantinem a innymi wodzami rodziny saint-simonicznej. Olinde Rodrigues, też uczeń Saint-Siimona, żąda, aby każde dziecko w Rodzinie mogło znać swego ojca, gdy Enfantin zostawia tę rzecz tylko kobiecie, uznając niejako — jak mu to zarzucał Rodrigues — „religijną wspólność“ kobiet (promiscuité religieuse). Na tem tle przyszło też do rozłamu w Rodzinie, której część potępiła naukę Enfantina, jako niemoralną.
Dlatego mówię tu obszerniej o saint-simonizmie, że, o ile stosunki życiowe towianizmu są ciemne, o tyle sprawy saint-simonizmu są dość dobrze zbadane; przytaczam tedy te rysy dla oświetlenia epoki. Jest w powietrzu tęsknota za nowemi formami życia. Nowe ujęcie stosunku płci, przebudowa małżeństwa w duchu prawdy, jest na dnie każdego systemu i — powiedzmy wprost — stanowi nieraz główną siłę jego atrakcyjną.
Jeszcze jedną przytoczę tu relację, oświetlającą wileńskie refleksy saint-simonizmu. Oto ustęp ze wspomnień dr. Stanisława Morawskiego (W Peterburku, str. 8), dotyczący jednego z pierwszych adeptów towianizmu, malarza Wańkowicza:

Wańkowicz, póki był w Wilnie, i cichy i skromny i chłodny, ożeniwszy się z Ordzianką, malutką ale dziwnej rafaelowskiej piękności panienką, w Petersburgu wmówił w siebie, szturchając się kułakami pod boki, że jest i że być musi natchnionym artystą-poetą. Ciągle sobie różnemi najdziwaczniejszemi wyobrażeniami mózgi podsmalał, aż nakoniec bez nauki, bez przygotowania, w jakiegoś mistyka przeszedł i tysiące głupstw w życiu potocznem i domowem narobiwszy, z dobrą i piękną żoną swoją

108