Strona:PL Szopka. Wiersz Or-Ota.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zuchowate widać twarze,
Bez śladu obawy —
I już stoją przy pożarze
Strażacy Warszawy.
Ci kierują sikawkami,
Inni pną się w górę,
Płomień bucha wkrąg iskrami,
Pędzi chmury bure.
Lecz strażacy z butą znaną
Niczem się nie straszą,
I dopóty nie ustaną,
Aż pożar ugaszą.
Choć im nieraz grożą rany,
Tak jakby na wojnie,
Pod ich strażą gród kochany
Może spać spokojnie.
Dzielne serca w piersiach biją,
Szczerzy z nich junacy,
Więc krzyknijcie: Niechaj żyją
Warszawscy strażacy!