Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/503

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Marcjalowie, i Barbillon, żeby odrazu całą bandę panu wydać.
— A Bakałarz, ten niebezpieczny zbrodzień, tak silny, co zawsze bywał razem z Puhaczką? Czy nie masz żadnych wiadomości o nim?
— Żadnych — odpowiedział śmiało Czerwony Janek, mający słuszną przyczynę do kłamstwa, gdyż wtedy Bakałarz był zamknięty u niego w piwnicy.
— Zarzucają ci, żeś zatarł jego ślad.
— Zawsze wyrzuty, same wyrzuty, panie Borel.
— To jeszcze nie wszystko: powiadają, że ma ulicy Temple pod numerem 17 mieszka jakaś Buret, co pożycza na fanty i przechowuje twoje kradzieże.
— I cóż ja zrobię? czy ja ludziom gęby zawiążę? Teraz zaś spiesz się pan i przygotuj wszystko: banda za chwilę niewątpliwie przyjdzie.
— Dobrze, idę postawić moich ludzi, tylko pamiętaj, żeby dziś znowu nie spełzło na niczem.
Tu gwizdanie, znak umówiony, przerwało rozmowę. Czerwony Janek zbliżył się do okna, aby zobaczyć, kto nadchodzi.
— Patrz, już idzie Puhaczka. Czy teraz będziesz mi pan wierzył?
— To już coś, ale jeszcze nie wszystko, zobaczymy.
I Borel wyszedł bocznemi drzwiami.