Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzo uczonego. On mi powiedział, że w Ameryce wyleczył kilku murzynów z tej okropnej słabości.
Markiza patrzyła na Rudolfa z niewypowiedzianą wdzięcznością.
Wybiło wpół do dwunastej. Rudolf wstał.
— Niech pani raczy nie zapominać, że za cztery dni trzeba się wziąść do dzieła. Może nawet przyjdzie przebierać się.
Wracając do domu, Rudolf myślał, jakimby sposobem zająć umysł i serce markizy, i uchronić ją od nowych niebezpieczeństw miłości.