Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chcesz uczestniczyć w tych tajnych intrygach, sama zobaczysz, że nic nie jest bardziej pociągające, a czasem i zabawne, nad te dobroczynne intrygi. Ubrana jak można najskromniej, żeby pani nie poznali, wychodzisz z domu z bijącem sercem, ostrożnie wsiadasz do fiakra i spuszczasz story, żeby cię nikt nie widział, potem oglądasz się nieznacznie, wbiegasz do nędznego domku, zupełnie tak, jak dziś rano, z tą tylko różnicą, że dziś rano pani myślałaś: „Zginęłam, jeżeli mnie poznają“, a wtenczas będziesz myślała: „Jeżeli mnie poznają, będą mnie błogosławić“. Lecz przez skromność starać się pani będziesz najchytrzejszemi podstępami uniknąć wdzięczności.
— Książę mnie wybawiasz z wielkiego niebezpieczeństwa, — zawołała markiza d’Harville wzruszona. — Słowa księcia obudzają we mnie nowe myśli, pocieszające nadzieje!
— Tem lepiej, — odrzekł Rudolf, — bo ja chciałem tylko, żebyś pani zapomniała o przeszłości i przekonała się, że można wybrać wiele szlachetnych zatrudnień dla serca. Środki do złego i dobrego zazwyczaj są jednakowe, różnica zachodzi tylko w celu. Jeżeli dobre będzie równie pociągające, równie zabawne, jak złe — czemużby złe nad dobre przenosić? Czy wie pani, dlaczego nad dobrego męża przenoszą najgorszego kochanka? Dlatego, że niebezpieczeństwo, strach, trudności, tajemnica, rozpłomieniają miłość. Spytano pewnego lowelasa: „Czemu nie żenisz się z kochanką, kiedy teraz owdowiała?“ — „Myślałem już o tem, odpowiedział, ale dokąd jeździłbym wieczorami?“
— To prawda, — odpowiedziała markiza z uśmiechem.
— Jeżeli więc potrafię dla pani znaleźć wzruszenia, obawy, niepokoje, które tak się pani podobają, jeżeli obrócę na dobre wrodzoną pani skłonność do tajemnic i intryg, do ukrywania i podstępów, zamienię w szlachet-