— Otóż to przynajmniej jakaś rękojmia... pewna... niezaprzeczona.
I gdy książę zdawał się odżywać w nowej nadziei, pan Paskal dodał zaraz:
— Na nieszczęście... gwarancja pozbawiona jest... tego... co...
Nie dokończył słów swoich, lecz czytał dalej w milczeniu.
Nie, nigdy pokorny suplikant przychodzący błagać swego dumnego i roztargnionego protektora, nigdy dłużnik, w rozpaczy wzywający litości zuchwałego i kapryśnego wierzyciela, nigdy winowajca, chcący wyczytać łaskę lub potępienie w oku swego sędziego, nie doznali większych udręczeń od udręczeń księcia, w chwili, kiedy pan Paskal odczytywał ów dokument, który mu dano do rozpoznania i który wkrótce położył na stole.
— I cóż, mój panie — odezwał się nareszcie książę miotany niecierpliwością — cóż pan postanowił?
— Czy Wasza Książęca Mość raczy użyczyć mi pióra i kawałka papieru?
Książę przysunął kałamarz, pióro i papier przed pana Paskala, który zaczął pisać rozmaite liczby, już to spoglądając w górę, jakgdyby w myśli rachował, już też mrucząc zcicha rozmaite wyrazy bez żadnego związku, jak na przykład:
— Nie omyliłem się, gdyż... ale, zapomniałem o... to rzecz widoczna... w takim razie równowaga byłaby zupełna, gdyby...
Po długiem oczekiwaniu księcia, pan Paskal rzucił pióro na stół i rzekł krótko, stanowczo:
— Niepodobna, Mości Książę.
— Jakto! panie — zawołał książę przerażony — w czasie pierwszej naszej rozmowy upewniłeś mnie pan, że to jest operacja dająca się wykonać.
— Dająca się wykonać, Mości Książę, ale nie dokonana.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/714
Wygląd
Ta strona została skorygowana.