Pan de Maillefort, oczekując powrotu Herminji, w rozmaitych błąkał się domysłach, pytając samego siebie, jaka nieodgadniona okoliczność mogła zbliżyć tę młodą dziewicę do panny de Beaumesnil.
Zresztą, wypadek ten odpowiadał zupełnie życzeniom margrabiego, jak to czytelnik wkrótce zobaczy; tylko że garbaty inne miał plany; bytność Ernestyny u Herminji, tajemnica, jaką musiała otoczyć się, chcąc się dostać do tego domu, milczenie, o które panna de Beaumesnil w takiej błagalnej prosiła go postawie, a które on stosownie do swej niemej obietnicy, sumiennie chciał i musiał dochować, wszystko to przyczyniło się do podniecenia do najwyższego stopnia ciekawości, zajęcia i prawie niepokoju margrabiego, zwłaszcza, że dla tylu powodów czuł dla panny de Beaumesnil ojcowskie niemal przywiązanie. Gdy jednak Herminja wróciła do pokoju i zaczęła się usprawiedliwiać, że go tak długo zostawiła samego, margrabia rzekł do niej głosem jak najnaturalniejszym.
— Byłoby mi bardzo boleśnie, moje kochane dziecię, gdybyś nie obchodziła się ze mną z tą poufałością, do której mają prawo prawdziwi przyjaciele; zresztą, niema nic prostszego nad to, żeś odprowadziła aż do drzwi, jednę ze swoich towarzyszek, gdyż ta młoda panienka, jak mi się zdaje, jest...
— Moją przyjaciółką, panie, albo raczej moją najlepszą przyjaciółką.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/437
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
XII.