Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1875

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Prawda, panie doktorze — odpowiedział Abbé z wymuszonym uśmiechem — że ja potępiałem siedem grzechów głównych, jak na to zasługują, bo są powodem do wiecznego potępienia dla tych, którzy im się oddają, a pan twierdziłeś...
— Że siedem grzechów głównych z pewnego punktu widzenia także mają swoje dobre strony, i że obżarstwo, naprzykład, jest bardzo chwalebną namiętnością.
— Obżarstwo! — zawołał kanonik — obżarstwo chwalebne!
— Nawet podziwienia godne, kanoniku — odparł doktór — i to w oczach najmędrszych i rzeczywiście religijnych ludzi.
— Obżarstwo — powtarzał kanonik, patrząc ze zdziwieniem na doktora — obżarstwo...
— Jeszcze więcej, kanoniku — mówił doktór uroczystym tonem — dla tych, którzy je mogą praktycznie wypełniać, staje się obowiązkiem ludzkości.
— Obowiązkiem ludzkości! — powtórzył Don Diego.
— Jest nawet kwestja wyższej cywilizacji i polityki — dodał doktór tak przekonywująco, że kanonik, któremu tem zaimponował zawołał:
— Jeżeli pan będzie mógł mi dowieść, że...
— Czy kanonik nie poznaje, że doktór się z pana naśmiewa — mówił Abbé, wzruszając ramionami. — Ja panu mówiłem, nieszczęśliwy kanoniku, że będziesz zgubiony, wiecznie zgubiony, jeżeli będziesz słuchać tych bredni.
Księżę kanoniku — dodał doktór pośpiesznie — przekonaj się pan nie słowami, które przyznaję, mogą być zwodnicze, lecz faktami, dowodami i liczbami. Jesteś pan smakoszem, lecz i zabobonnym. Nie ma pan siły oprzeć się drażnieniu dobrych rzeczy, po zaspokojeniu jednak apetytu obawiasz się, żeś pan popełnił wielki błąd, co częstokroć zmniejsza zadowolenie z użycia dobrych potraw, a zarazem przeszkadza spokojnemu i regularnemu trawieniu. Czyż to nie jest prawdą?