Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1669

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ah, Zuzanno! — zawołał Segoffin, rzeczywiście wzruszony pamięcią ochmistrzyni — Zuzanno... nigdy tego nie zapomnę...
Na nieszczęście, wyrazy wdzięczności Segoffina zostały przerwane przybyciem pana Cloarek i jego córki, którzy prowadząc się pod rękę weszli w tej chwili do salonu.
Rysy Iwona, liczącego wtedy czterdzieści dwa lata wieku, niebardzo były zmienione; tylko włosy jego zaczynały już siwieć i cera znacznie ogorzała! zresztą zdawało się, jakgdyby jeszcze zyskał na sile i zwinności; oblicze jego promieniało radością, a w oczach błyszczały łzy rozrzewnienia; wszedłszy do pokoju, zawołał:
— Światła... dużo światła, żebym się mógł dobrze przypatrzeć mojej drogiej córce.
I wysunąwszy się lekko z objęć Sabiny, cofnął się nieco, ażeby ją lepiej zobaczyć przy blasku lampy.
Stojąc na środku pokoju, z sercem bijącem gwałtownie, rękoma naprzód wyciągniętemi, wpatrywał się w swą córkę wzrokiem pełnym rozrzewniającej tkliwości, jakgdyby się chciał przekonać, czy wątłe i drogie zdrowie tej ukochanej istoty nie polepszyło się lub pogorszyło w czasie jego oddalenia.
Sabina, z twarzą zarumienioną uczuciem najżywszej radości, i z równą chciwością przypatrywała się rysom swego ojca. Z wyrazu nieopisanego szczęścia, malującego się w obliczu Iwona, przekonała się wkrótce, że obok rumieńca silnego zdrowia wystąpiła na jego lica barwa tegoż samego szczęścia i wzruszenia, która okrasiła i jej lica; dlatego bardzo była uradowaną, widząc, że jej ojciec uspokojony był w swej obawie o stan jej zdrowia; i potem także, chociaż przekonana, że Cloarek przedsiębrał tylko spokojne, lubo dalekie niekiedy podróże w widokach swego handlu towarami rueńskiemi, jednakże nieraz drżaca na myśl nie o niebezpieczeństwach, ale przynajmniej o rozmaitych wypadkach, towarzyszących nieodłącznie pod-