Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Głos ten, który stawał się coraz wyraźniejszym, coś przypomniał Ludwikowi; zadrżał, ale potrząsnął smutnie głową, uśmiechnął się gorzko, mówiąc do siebie:
— Boleść częstokroć budzi w nas dziwne wspomnienia — a zwracając się potem do starca, zapytał się z współczuciem — jak się teraz czujecie, kochany ojcze?
Na te słowa starzec usiadł, pochwycił z żywością rękę Ludwika, pokrywając ją łzami i pocałunkami.
Zaskoczony tym wybuchem czułości Ludwik, zawołał:
— Uspokójcie się, dobry ojcze. Dokąd jeszcze nic takiego nie uczyniłem, czembym sobie mógł zaskarbić waszą wdzięczność, ale powiedzcie mi, jak się teraz czujecie?
Ludwik, który był dziwnie wzruszony, rzekł do starca:
— Posłuchajcie mnie, dobry ojcze!
— Ach jeszcze raz — szeptał starzec — jeszcze raz!
— Co? Mam jeszcze raz powiedzieć: dobry ojcze?
— Tak — odpowiedział starzec drżącym głosem — tak jest, jeszcze raz.
— Więc dobrze, dobry ojcze...
Ludwik nie mógł dalej mówić.
Nie mogąc się dalej wstrzymać, wstał starzec i zawołał z czułością.
— Ludwiku! Imię to, wymówione głosem pochodzącym z głębi serca, słowo to było wielkiem objawieniem.
Młody człowiek zbladł, rzucił się wstecz, patrząc na starca osłupiałym wzrokiem.
Wzruszenie, które owładnęło Ludwikiem, było tak gwałtowne, że potrzebował kilku minut, aby zebrać myśli i powiedzieć sobie: ojciec mój żyje!
Tak samo olśniewa nas nagłe przejście z ciemności do promieni jasnego słońca.
Gdy zaś ochłonął z pierwszego wzruszenia, odgarnął Ludwik drżącą rękę starcowi długie włosy z czoła i wpa-