Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mesnil zcicha, przypatrując się swej córce — niebo wynagradza mnie za to, żem miała siłę dochować mej przysięgi. Poczem odwróciła się do służącej: Wprowadź pana de Maillefort.
Herminja, znękana wpływem tylu uczuć, czując, że jej obecność byłaby zbyteczną, wzięła swą mantylę i kapelusz, zamierzając się oddalić.
Hrabina ciągle śledziła ją wzrokiem.
Stało się...
Może ona już po raz ostatni widziała swą córkę; gdyż nieszczęśliwa matka czuła, że siły, jakie czerpała w sztucznem podsycaniu, gasły coraz bardziej.
Lecz miała jeszcze tyle odwagi, że niemal silnym głosem powiedziała córce:
— Zostawmy tedy na jutro naszą muzykę z Oberona, ale pani będzie łaskawa przyjść wcześniej, nieprawdaż?
— Dobrze, pani hrabino — odpowiedziała Herminja.
— Pani Dupont, wyprowadź pannę Herminję — rzekła hrabina do swej pokojowej — a potem wprowadzisz pana de Maillefort.
Pani de Beaumesnil, patrząc jeszcze ciągle za oddalającą się córką, nie mogła się powstrzymać od powiedzenia do niej jeszcze raz:
— Bądź pani zdrowa.
— Żegnam panią hrabinę — odpowiedziała Herminja. I w tych, przez zimną ceremonjalność dyktowanych, słowach wyraziły te dwie biedne, boleścią znękane istoty swoją rozpacz, w owej ważnej chwili, kiedy się ostatni raz widziały ze sobą.
Pani Dupont wyprowadziła Herminję, ale jednak nie przez salę, w której pan de Maillefort czekał.
W chwili kiedy dziewica wychodziła z pałacu, pani Dupont rzekła do niej z pewnem współczuciem: