Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zwrócił mi wszystkie papiery pokreślone i upstrzone rozmaitemi przypiskami.... i dzięki Boga, jestem znowu w Paryżu.
— Dzięki Bogu? Czyliżbyś się miał nudzić w Dreux?
— Śmiertelnie się nudziłem, mój ojcze kochany.
— Więc cóż to za człowiek jest ten pan Ramon, u którego się ludzie tak okropnie nudzą?
— Najgorszy rodzaj człowieka jaki tylko być może na świecie, mój ojcze.... jest to skąpiec!
— Hm hm!.... — Krząknął starzec jak gdyby się czém zakrztusił. — Ah! on jest sknerą? Więc musi być bogatym?
— Nie wiém tego; ale można być chciwym i sknerą przy wielkim i przy małym majątku, i jeżeli majątek tego pana Ramon będziemy mierzyli według jego skąpstwa, to musi być arcy-milijonerem ten stary Harpagon!
— I Ludwik zagryzł te ostatnie słowa swoim chlebem z pewnym rodzajem dzikiego gniewu.
— Mówiąc między nami, mój synu, gdybyś ty był wychowany w zbytkach i obfitości, to rozumiałbym twoje oburzenie na starego Har-