sto tysięcy franków winien jestem ludziom; dług ten zostanie pokryty ze sprzedaży tego pałacu, jego ruchomości, sreber i tym podobnych rzeczy, i pozostanie mi może ze sto tysięcy franków, z któremi udam się w jakie przyjemne ustronie i tam zostanę sobie, czém... oto pasterzem. Zachwycający to kontrast, zwłaszcza, w porównaniu z mojmé dawniejszym życiem. Co to za cudne marzenia o moich przyjaciołach uniosę z sobą w to życie urocze. Pamięć przeszłości, w jakich uroczych przedstawiać mi się będzie barwach. Jakąż to ja posiadałem sławę! Jak to wszystko co było piękne, świetne, zbytkowe, poszukiwane, spływało do jaśniejącego blaskiem koła mojego życia! Czy pani dasz wiarę, że zyskałem sobie europejską sławę z mojéj hojności? Co ja mówię! Wszakże jubiler jeden z Chendernagor przysłał mi raz szablę indyjską, któréj rękojeść była wysadzona kosztownemi kamieniami! Do téj broni był dołączony następujący bilet dziwnego lakonizmu: „Ten pałasz neleżał do „Tippo Saiba; teraz powinien należeć do pana „Saint-Herem. Szabla ta warta dwadzieścia pięć tysięcy franków, które uiścić należy domowi Rotszylda w Paryżu. — Dwadzie-
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/296
Wygląd