Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bynajmniéj, rzekła do swego narzeczonego zabierając się do wyjścia.
— Podaj książę rękę mojej ciotce. Obiecałam posłowéj Sardyńskiéj, że wcześnie do niéj przybędę; ma mnie przedstawić jednéj ze swoich krewnych, a wiadomo panu, że mamy najprzód zwiedzić we wszystkich szczegółach ten cudowny pałac, ten pałac czarodziejski, w którym nas czekają. Dziwna to będzie wizyta w takiéj godzinie wieczornéj, to prawda; ale przyznaję się, że mam jakiś pociąg, jakąś słabość do wszystkiego co jest dziwaczném. To rzecz tak piękna, tak urocza, wszelka oryginalność!
I idąc przed swoją ciotką i panem de Riancourt, młoda kobiéta lekko zbiegła ze schodów jednego z najpiękniejszych hotelow ulicy Rivoli, ponieważ piękna cudzoziemka nie miała jeszcze własnego domu w Paryżu i dla tego szukała właśnie jakiego pałacu do nabycia.
Książę zabrał tego wieczoru obie kobiety do swego powozu; zażyłość ta łatwą była do usprawiedliwienia, ponieważ zapowiedzi jego małżeństwa z panią Zomałow już od dawna wyszły.
Po chwilowém czekaniu w przysionku hotelu,