Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miernoty tak uderzającéj, tak bez znaczenia, takie zera, że w wyborze nie było się o co niepokoić. Oto Katarzyno, powód mojego przyzwolenia na pana de Riancourt; a zresztą, wdowieństwo ma swoje niedogodności, wiém o tém, ale stan małżeński czyliż ich także nie ma i może jeszcze większych? Ba! lepiéj już pójść za mąż; przynajmniéj człowiek mniéj się nudzi i nie potrzebuje pytać się ustawicznie, co będę robić?
Powiedziawszy te słowa, hrabina udała się do salonu gdzie już zastała swą ciotkę i księcia de Riancourt.
Księżna Wileska, pani Zomałow ciotka, była wzrostu wysokiego, postawy imponującéj, włosów już siwych lekko pudrowanych.
Książę Riancourt, mały, lat około trzydziestu, z głową nieco na bok przechyloną, z miną świętoszka, twarzą skruszoną, spojrzeniem zyzowatém, włosem długim i umuskanym, rozdzielonym na samym prawie środku czoła, wyglądał zupełnie na człowieka podstępnego i hipokrytę; wszelkie jego poruszenia wyrachowane i naprzód rozważone wskazywały, że umiał nad sobą panować. Kiedy pani Zomałow weszła do salonu, spiesznie postąpił ku niéj,