Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i na chwilę; ale potém... tak mnie to upokorzyło, ot tu, w głębi serca, żem się rozpłakała, i jeszcze płaczę, — dodała ocierając łzy dłonią. — Chociaż jestem tylko nędznym robakiem ziemi, mam przecież moją miłość własną. A jednak, kiedy ów niegodziwiec przyszedł do mnie ze złotem, ażebym mu Maryję sprzedała, powinno mnie to było jeszcze więcéj upokorzyć niżeli dzisiaj. Ale nie! oto jaki to jest człowiek, wściekłość mnie tylko ogarnęła i na tém koniec. Ale tym razem, o! to wcale co innego! ja płaczę, i ty sama możesz powiedziéć, że od lat dziesięciu może, to po raz piérwszy. Widzicie, żółć gryzie serce, ale wypłakać jéj nie można.
— Ah! płacz, płacz, moja chrzestna matko; te łzy ulgę ci przyniosą.
— Jeszcze raz ci powtarzam, kochana pani Lacombe, miéj ufność w przyszłości, — dodał Ludwik z rozrzewnieniem. — Maryja nigdy cię nie opuści; nie będziemy żyli w zbytkach, ale w skromnym dostatku; Maryja zawsze kochać cię będzie jak matkę, a ja, jak dobry i przywiązany syn.
Chora, po chwili milczenia rzekła starając się wyczytać w głębi serc młodzieńca i dzie-