Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

biesiady, pośród których szydzić sobie będą z mego imienia, obysypywać je będą obelgami, i to kto... może mój włany syn! a jednak ja skarbu mego nie zabieram z sobą dla zwiedzenia i ukarania tak oburzającéj chciwości! Ah! wierzaj mi Ludwiku, skąpstwo jest silną, wielką namiętnością, a co jest silném, wielkiém to nie może być bezużyteczném. Bóg wie dobrze co robi, sądzę, że on w mądrości swojej, w swojéj nieskończonéj dobroci, nie stworzył namiętności bez celu, to jest nie stworzył siły bez użytku. Jeżeli skąpca obdarzył nieugiętą siłą woli, to dla tego, że przeznaczeniom jego jest spełnić jakieś tajemnicze poselstwo. Tém gorzéj dla ludzi pospolitych i nie mających tyle rozumu, co nie potrafią przyswoić téj namiętności (jakby powiedział uczony doktór Gastorini, wielki apostoł żarłoctwa, tém gorzéj dla ludzkości jeżeli skąpstwo zostawia w stanie rodzinnéj dzikości i bezpłodności. Zaszczep dziką gruszę, a zamiast cierpkiego, gorzkiego owocu wyda ci owoc słodki i smaczny. Powtarzam tedy raz jeszcze, że wszelka siła ma i musi mieć swoje skutki, wszelka namiętność dobrze skierowana ma swoje pożyteczne następstwa. Przypuśćmy