w twoim ręku spoczywa zapewnienie nam szczęśliwéj i spokojnéj przyszłości.
— Takim sposobem rzecz już skończona. Powiédz co mam uczynić?
— Zadziwisz się bardzo. Ten biédny Ramon, u ktorego teraz kilka dni przepędziłeś, a którego tak niekorzystnie osądziłeś, ten biédny Ramon, to jest mój dawny przyjaciel.
— On, twój przyjaciel, ojcze?!
— Twoja podróż do Dreux była pomiędzy nami obu umówiona.
— A te akty, które mój pryncypał....
— Twój pryncypał chętnie się przychylił do udziału w naszym małym podstępie, poruczając ci udane zlecenie do pana Ramon.
— Ale do czegóż taki podstęp?
— Ramon chciał cię zobaczyć, poznać i zbadać, tak żebyś się tego nie domyślał, i winienem cię uprzedzić, że jest zachwycony tobą. Właśnie dzisiaj rano odebrałem długi list od niego, w którym cię nadzwyczajnie wychwala.
— Żałuję, że mu się nie mogę odpłacić wzajemnością; ale cóż mnie na tém zależy, być dobrze lub źle od niego widzianym?
— Zależy ci na tém bardzo wiele, mój synu
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/110
Wygląd
Ta strona została przepisana.