Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mimo widocznéj wesołości i pozornego zajęcia, pani Wilson w milczeniu bacznie śledziła Scypiona; nieraz zadziwienie a nawet niepewna jakaś obawa zachmurzyły twarz młodéj wdowy, raziło ją niewczesne roztargnienie jego i lekceważenie względem Rafaeli... Potém, bezwątpienia w skutku niejakich spostrzeżeń, czoło pani Wilson znowu się wypogodziło; z szyderczym więc uśmiechem przyjęła dziwne pytanie wicehrabiego.
— Założę się, kochany Scypionie, wesoło odpowiedziała piękna wdowa, że mając lat dwadzieścia, zamiast małego spencerka, który tak pięknie ubiera każdego chłopczyka, wzdychałeś zapewne do nieznośnego fraka... abyś wyglądał na małego pana...
Ta odpowiedź na lekceważące zapytanie Scypiona zmieszała go nieco, mimo jego wielkiéj zarozumiałości, rzekł jednak ze zwykłą sobie zimną krwią:
— Nic zgoła nie rozumiem, moja kochana pani Wilson.
— Ależ na Boga! to przecie dość zrozumiało kochany Scypionie;.. dziecię rozpieszczone, w dwunastym roku życia pragnie uchodzić za małego pana; w dwudziestym naturalnie chce grać rolę człowieka znudzonego.