Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pani Wilson dotknęła najdrażliwszéj strony Scypiona, zraniła jego dumę....
Opanowując jednak gniew wicehrabia z jak największą obojętnością i niby od niechcenia odpowiedział:
— Ah.... bah! pani utrzymujesz że ja gram rolę znudzonego?
— Tak jest, i dla znawców bardzo ją źle odgrywasz, biédny mój Scypionie; ale na nieszczęście.... za nadto dobrze.... dla naiwnych widzów.
A rzuciwszy czułe spojrzenie na swą córkę, pani Wilson zapewne dla rychłego uspokojenia smutku, który już kilka razy w Rafaeli dostrzegła, wesoło dodała:
— Daj pokój, daj pokój kochany Scypionie, nie miéj nadziei uchodzić za starego, kiedyś jeszcze młody; udanie takie na nic się nie zdało.... jest to suknia podług mody skrojona.... i nic więcéj.. — Tak, to dziwnie... tak... i cóż! Kobiécie w pewnym wieku wszystko powiedziéć wolno... wszystko, choćby rzeczy najśmieszniejsze.... a gdybyś nawet wyszydzić ją zapragnął, nigdy się to panu nie uda... Nadaremnie utrzymujesz: że polowanie, jest to konwencyonalna zabawa; bo pędząc za psami, gotów jesteś nawet kark skręcić.... małżeństwo... z miłości, konwencjonalna rozrywka... Ale nie... nie odpowia-