Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie jest skazówką niecnéj miłości dla téj tak dwuznacznéj istoty, miłości odstręczającéj Scypiona od małżeństwa na jakie zrazu zezwalał; jakże go tedy skłonić, jak zniewolić do tego małżeństwa?
Myśli hrabiego gubiły się w téj przepaści, straszna to była dla niego chwila.
Zapóźno wprawdzie, i to jedynie powodowany interesem swych namiętności, człowiek ten poczuł nakoniec swoją ojcowską godność, tak długo niepoznawaną, krzywdzoną... poznał nakoniec występki syna; po raz piérwszy przemówił do niego jak ojciec; syn zaś za każdym wyrzutem, w twarz mu ciskał straszne słowa: — Czémże jest to zgorszenie w obec zgorszenia jakiém się przedemną chwaliłeś? — Czémże jest ta bezczelność w obec bezczelności jaką się przedemną szczyciłeś?... I nie dosyć na tém: hrabia, z powodu ślepéj miłości swojéj dla pani Wilson, czuł w téj saméj chwili, że zupełnie zależy od syna, który może zniweczyć jego małżeństwo, odmawiając połączenia się z Rafaelą.
— Co czynić? co czynić? — srodze zmartwiony powtarzał sam w sobie. Jeżeli Scypio odmówi związku z Rafaelą... mamże mu wyjawić gwałtowność mojéj miłości?... na jakież się narażę szyderstwo! mamie użyć ojcowskiej powagi?...jakże mię wydrwi!