Strona:PL Sue - Artur.djvu/366

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skonalszym gustem, aby być ładną; że bardzo lubiła widzieć wdzięczne swe ułożenie odbite w zwierciedle; słowem, nierozumiała aby się można było bardziéj płonić za to że się przyozdabia swą piękność zarówno jak umysł; aby nie starać się zawsze przybrać pozycyę elegancką i wyborową, nie mówić zawsze bez dowcipu i attycyzmu.
Wyznawała także, iż daleko bardziéj lubiła tę wabność dla siebie saméj jak dla innych, którzy, mawiała niekiedy w swych dniach wesołości, nie chwalili jéj nigdy jak powinna być chwaloną, gdy tymczasem ona nigdy nieuchybiała właściwego wyrażenia pochlebstwa; przekładała też daleko bardziéj własne podziwienie saméj siebie, i przestawała na niém.
Wistocie, niepodobna uwierzyć do jak wysokiego stopnia pani de Pënâfiel posunęła tę sztukę być zachwycającą do widzenia.
I tak, malując prześlicznie, miała osobny pokój, zarazem salon, bibliotekę i pracownię, urządzoną z najdoskonalszym gustom, gdzie najlepiéj lubiła przesiadywać. Względnie do swéj cery, ubioru lub fizyonomii jaką miała dnia tego, za pomocą stór i starożytnych szyb, bardzo zręcznie ze sobą skombinowanych, znajdowała się mniéj lub więcéj oświeconą, a to z najcudniejszem, z najpoetyczniejszém pojęciem