Strona:PL Sue - Artur.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miennego zdania: sądzę że teraz ludzie niemiłosiernie są przywiązani do dobrego bytu, wygodnego i materyalnego, i że mogą, umieją i chcą poświęcić mu wszystko, a najbardziéj to, co nazywają namiętnością serca.
— Pan tak myślisz? — rzekła mi pani de Pënâfiel z głębokiém podziwieniem. — Pan tak myślisz? Ileż to pan przecie masz lat?
— To zapytanie zdało mi się tak dziwne, tak nieprzyzwoite, zresztą, tak trudno było na nie odpowiedzieć bez wydania się nadzwyczaj śmiesznym, iż, kłaniając się z największym uszanowaniem, powiedziałem na los:
— Gwiazda moja była dla mnie bardzo przyjazną, pani Margrabino, iż dozwoliła mi przyjść na świat w wigilję pani urodzin...
Pani do Pënâfiel uczyniła poruszenie dumnego oburzenia, i rzekła do mnie z jak największą powagą: — Ale ja bardzo na serio mówię!

I ja też bardzo na serio mam zaszczyt pani odpowiadać; zapytanie, któreś raczyła mi uczynić, jest dla mnie dowodem zajęcia zbyt pochlebnego, abym na nic nie miał odpowiedzieć tak, jakém powinien.
— Lecz jakże Pan wiesz ile mam lat? — spytała mnie pani de Pënâfiel, z pewnym gatunkiem bardzo zdziwionéj ciekawości,
— Od dziś za wiele bardzo jeszcze lat, — rze-