Strona:PL Sue - Artur.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ficerów lub żołnierzy, co mi wpadną w ręce, i oto wyborni świadkowie, których żaden honorowy człowiek odrzucić niemoże.
— Cóż u djabła za człowiek z pana! — i rzekł do mnie Hrabia: — lecz jeśli zostaniesz raniony... któż cię odwiedzi?
— Nikt, Bogu dzięki! W cierpieniach fizycznych, podobny nieco jestem do dzikich zwierząt, potrzeba mi samotności i najgłębszéj nocy.
— Ale w świecie nakoniec, aby rozmawiać, aby! żyć, słowem, życiem światowém, potrzebujesz koniecznie innych.
— O! co do tego, to mi nigdy na innych nie braknie, podobnie jak im na mnie zbywać niebędzie; jest to koncert, na który są przypuszczeni zarówno najlichsi grajkowie jak najdoskonalsi artyści, i gdzie każdy musi się trzymać przeznaczonéj sobie nuty; ale stosunki te bynajmniéj nie są przyjaźnią; podobne są do roślin silnych i pełnych życia, które niemają ani miłéj woni, ani świetnych kolorów, lecz o każdéj porze są zielone, a których nigdy nie lękamy się zgnieść lub podeptać; dowodem że, po tém wszystkiém cośmy sobie powiedzieli, pozostajemy w tych samych wybornych stosunkach co i dawniéj; jutro ściśniemy się wzajemnie za rękę śród towarzystwa, rozmawiać