Strona:PL Sue - Artur.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wy pustéj, wesołéj, roztrzepanéj, nieraz twarz twoja się ożywia, prawisz wtenczas daleko większe szaleństwa, i to daleko weseléj i z większą pustotą... a potém, kiedy ostatnie wymówisz słowo, rysy twoje przybierają natychmiast wyraz niewytłumaczalny, lub raczéj bardzo wytłomaczalny, oziębłości i znudzenia; masz minę jakgdybyś się na śmierć nudził, tak dalece, iż niewiadomo co myśleć o wesołości, która tak blisko graniczy z najponurszym smutkiem. Przysięgam ci też, iż djabelnie trudno pozyskać twoję ufność, jakkolwiek najmocniéj byśmy tego pragnęli.
Widoczną jest rzeczą, żem ani słowa nieuwierzył z tego, co mi Hrabia powiadał o méj potędze przyciągającéj, i niemogąc odgadnąć celu podobnego pochlebstwa, które zdało mi się tylko śmieszném i prostaczém, chciałem się pokazać przed nim w takiém świetle aby mi odtąd oszczędził podobobnych zwierzeń.
— Masz pan słuszność, — rzekłem do Hrabiego, — wiem że nie łatwo musi być pozyskać moje zaufanie; gdyż będąc z natury niezmiernie skryty, i bardzo mało licząc na drugich, gdyż i oni bardzo mało na mnie liczyć mogą, musi mi być zarównie trudno, jak jest dla mnie rzeczą obojętną, wzbudzić najmniejsze uczucie pochodzące z mimowolnego pociągu.