Strona:PL Sue - Artur.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szczęśliwym, — rzekł do mnie hrabia z wyrazem tak doskonałéj dobroduszności, iż dotąd nic wiem prawdziwie czy była udaną czy rzeczywistą. — Pomiędzy szlachtą, — dodał, — są to przysługi, które należy sobie wzajemnie oddawać; ale szczerze mówiąc, potrzeba niewytłumaczalnego zajęcia jakie pan we mnie wzbudzasz; potrzeba całéj chęci, jaką pałam, stania mu się użytecznym, aby pana o tém uprzedzać: gdyż prawdziwie... — I Hrabia wahał się przez chwilę, potem mówił daléj tonem prawie uroczystym, w którym zdawał się przebijać odcień przyjacielskiego zajęcia:
— Co, czy chcesz pan wiedzieć wszystko co o tém myślę?
— Bez wątpienia, — rzekłem bardzo zdziwiony tym nagłym przeskokiem.
— Otóż, wiesz pan dobrze, że pomiędzy mężczyznami nic głupszego jak komplementa, jednakże nie mogę przed panem ukryć, iż masz coś w sobie co od razu przynęca, lecz niezadługo poznać można w pańskim obejściu coś przymuszonego, zimnego, skrytego, co każdego oziębia: jesteś młody, a niemasz ani pociągu, ani ufności naszego wieku. Istnieje w panu nadewszystko sprzeczność któréj nie mogę sobie żadnym sposobem wytłómaczyć. Gdy się wmięszasz do rozmowy młodych ludzi, rozmo-