Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/556

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nigdy nie zapominam tego, co jest wzniosłe. Ale jakżeś dostała się do tego klasztoru?
— Powiedziano mi, że może dostanę tu robotę, bo teraz mi jej zabrakło. Na nieszczęście, odmówiła mi przełożona.
— A jakże mnie pani poznała?
— Po niezwykłej piękności, o której mówił mi Agrykola...
— A któż ci podał myśl przyjść tu, aby mówić ze mną?
— Nadzieja wyświadczenia pani ważnej może przysługi. Pani raczyłaś okazać tyle dobroci Ągrykoli, iż ja ośmielam się podzielać jego wdzięczność dla pani...
Adrjanna odrzekła z niewymownym wdziękiem:
— Odbieram więc nagrodę podwójną... lubo dotąd tylko dobrą chęcią mogłam być użyteczną panu Baudoin.
Podczas tej rozmowy Adrjanna i Garbuska spoglądały na siebie z coraz większem zdziwieniem.
Garbuska nie pojmowała, aby obłąkana mogła tak mówić, jak to czyniła Adrjanna; potem dziwiła się sama sobie, że tak swobodnie i tak przytomnie odpowiada pannie de Cardoville.
Panna de Cardoville ze swej strony była głęboko wzruszona i zarazem zdziwiona, słysząc tę dziewczynę z gminu, odzianą jak żebraczka, a tak dobrze się wyrażającą. Im dłużej przypatrywała się Garbusce, tem bardziej doznane na jej widok nieprzyjemne wrażenie ustępowało miejsca wprost przeciwnemu. W wyrazie jej fizjognomji, pojętnej i roztropnej, a przytem łagodnej i bojaźliwej, dostrzegła Adrjanna tkliwy i smutny wdzięk, skromną godność, przy których można było zapomnieć o jej brzydocie.
Adrjanna bardzo lubiła fizyczną piękność; ale, będąc obdarzona wzniosłym umysłem, szlachetną duszą i czułem sercem, umiała ocenić piękność moralną, jaką czasami dostrzec można w niepozornej, cierpiącej twarzy.
Po chwili milczenia, podczas którego piękna patrycjusz-