Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że nie chciałem się z nim przywitać; to go dotknęło i cofnął się,... chodzi teraz po pustem mieście w obcym kraju, dostać się może w złe towarzystwo... doprowadzony do rozpaczy... Gdzież go szukać teraz?
Na policyi!
Dręczyłem się tak wciąż bez przyczyny, bo przecież nie miałem żadnego wpływu na jego losy! Doznawałem uczucia, jakoby zła jakaś siła umieściła mnie w tej fałszywej sytuacyi, ażeby winę całą na mnie zwalić.
Nadszedł wreszcie wieczór. Wtem wchodzi służąca z biletem... na którym było... nazwisko mego bratanka!


Potem, gdy znalazłem się sam, odczułem pewną ulgę, że oczekiwane niebezpieczeństwo rozpłynęło się w urojone obrazy, które jednak miały dla mnie znaczenie chwil przeżytych. A te obrazy wyobraźni narzucały mi się z taką mocą nieprzepartą, że musiały mieć jakąś podstawę. Może — mówiłem w duchu — mój syn na obcej ziemi jest ofiarą podobnych przywidzeń, może znajduje się w potrzebie, może tęskni do mnie — „widział“ mnie na ulicy, podobnie jak ja go „widziałem“ — był dręczony taką samą niepewnością?
Tu przerwałem dalsze rozmyślania i odłożyłem ten wypadek do dokumentów innych wydarzeń; nie