Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chylonym karku. Dziewczynka stanęła z siekierą podniesioną a całe jej ciało zdrętwiało ze strachu, który jest tak wielki, że nie może uciekać. Wtem postępuje kilka kroków naprzód i nagle przestrach dziecka wywołuje zmianę prądu i staje się odwagą. Z podniesioną siekierą podeszła ku zwierzęciu, które po pewnym namyśle, zmartwione, że źle pojęto jego życzliwość, wróciło do swojej ciemnej gęstwiny.
W przestrachu mimowoli uczyniłem i ja ruch, jak gdybym chciał bronić dziecka... ale niebezpieczeństwo minęło, odłożyłem lunetę, przekonawszy się raz jeszcze, jaka to trudna rzecz mieć spokój. — Bo słychaneż to, w swoim zacisznym domu być wciągniętym w takie daleko się rozgrywające dramata! A w dodatku dręczyć się przypuszczeniami, do czego też mogły służyć te gałązki świerczyny!


Reszta lokatorów wyjechała na wieś a ja czuję, że w mieszkaniach ich jest pusto; zdaje się, jakoby skończyło się jakieś naprężenie. Ta koordynacya sił, istniejąca w każdej rodzinie w formie: męża, żony, dzieci i służby, ta mieszanina woli przestała istnieć w mieszkaniach a dom, który zawsze uważałem za stacyę elektryczną, dostarczającą mi prądu, przestał zaopatrywać mnie w siłę. Osłabłem, jak gdyby przerwał się wszelki mój łącznik z ludzkością. Wszystkie te światła w mieszkaniach irytowały mnie, dziś czuję ich brak; nawet pies, który budził mnie do nocnych rozmyślań lub wywoływał