Strona:PL Stokrotka i inne bajki.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pęknie, a całe ciało przemieni się w pianę morską.
— Niech tak będzie! — powiedziała syrena, blada śmiertelnie.
— Musisz mi zapłacić za fatygę, — powiedziała czarownica — a nie poprzestanę na byle czem. Masz śliczny głos i nim to także chcesz pozyskać zapewne względy księcia. Żądam tego głosu wzamian za trunek czarodziejski, a nie jest to za wiele, gdyż muszę dodać do niego krwi własnej.
— Cóż mi zostanie, jeśli głos utracę? — spytała biedaczka.
— Zostanie ci piękność kształtów, ruchy powabne, przecudne oczy... wierz mi, aż nadto tego, by czarować mężczyznę. Cofasz się? Nie? A więc wystaw swój śliczny języczek, a gdy go utnę, zaraz dam ci czarodziejski napój.
— Tnij! — zawołała syrena.
Nie sposób opisać z czego zrobiła czarownica