Strona:PL Stevenson Dziwne przygody Dawida Balfour'a.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i wyznaje, że nie odzyskam spokoju, aż się wszystko wyjaśni.
— O wyjaśnienie nie trudno, zanim jednak opowiem moją historję, chciałbym się upewnić, żeś mi pan przyjacielem.
— To niedobrze, żeś taki młody a tak mało zaufania masz do ludzi. To jednak, co zaraz usłyszysz, usunie chyba twoją nieufność. W dniu, w którym miało miejsce rozbicie się okrętu, przyszedł do mego biura p. Campbell, żądając na gwałt sprowadzenia cię z powrotem. Nie moglem się tego podjąć, gdyż nigdy dotąd o twej egzystencji nie słyszałem. Znałem tylko twego ojca. Miałem powody, (o których później) do jaknajgorszych obaw. Na skutek żądania pastora, udałem się do twego stryja Ebenezera. Wyznał, że cię widział; oświadczył, (co było nieprawdopodobnem), że dał ci znaczną sumę pieniędzy, i że udałeś się na ląd stały dla ukończenia edukacji. Co do twego późniejszego miejsca pobytu, zapewniał, że nie wie, gdzie się znajdujesz, przypuszcza jednak, że przebywasz w Leyden. To jest treścią wszystkiego, co mówił.
— Nie wiem, czy ktokolwiek mu wierzył, — ciągnął dalej p. Rankeillor z uśmiechem, ja nie wierzyłem, a zdanie moje o tem tak bardzo nie przypadło mu do smaku, że wskazał mi drzwi, i przestał być moim klijentem. I tak rzeczy między nami zostały. Ani cienia dowodów na usprawiedliwienie mych podejrzeń nie było. Nagle powraca Hoseason z opowieścią o twojem utonięciu. A teraz, panie Balfour, gdy już wiesz o wszy-